PARTNER PIELGRZYMKI OLKUSKIEJ
MAŁOPOLSKA

Małopolska

PARTNER PIELGRZYMKI ZAGŁĘBIOWSKIEJ
MIASTO BĘDZIN I MIASTO DĄBROWA GÓRNICZA

Będzin Dąbrowa Górnicza

Przewodnik Duchowego Pielgrzyma

Przewodnik duchowego pielgrzyma: „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”.

9 sierpnia (niedziela)

Poznajmy Go lepiej – Kim jest Chrystus?

Patron dnia – św. Ignacy Loyola

Św. Ignacy urodził się w 1491 roku w kraju Basków. Do 30 roku życia prowadził swobodne rycerskie życie. Rekonwalescencja po ciężkiej ranie była dla niego okresem łaski i nawrócenia. W jej czasie czytał różne książki. Odkrył, że jedynie lektura duchowa przywraca mu pokój i daje prawdziwą radość. Po powrocie do zdrowia zawiesił oręż przed cudownym obrazem Matki Bożej w opactwie benedyktyńskim Monserrat i oddał się samotnym rozmyślaniom w grocie pod Manrezą. Tu, w oparciu o dzieło opata Garcia de Cisneros „Exercitatorium vitae spiritualis”, napisał sławne „Ćwiczenia duchowne”. By zostać kapłanem studiował w Barcelonie, Alcala, Salamance i wreszcie w Paryżu. Tam wraz z 6 przyjaciółmi dał w 1534 roku początek nowemu zakonowi, zwanemu Towarzystwem Jezusowym. Św. Ignacy kierował swoim zakonem do śmierci, która nastąpiła w Rzymie 31 lipca 1556 roku.

Modlitwa poranna

Modlitwa poranna to jedno z pierwszych każdego dnia westchnień duszy. Modlitwa poranna to zawierzenie Najwyższemu drogi tego właśnie dnia, drogi swojego życia oraz drogi naszego pielgrzymowania na Jasną Górę. Panie Jezu Chryste, pragniemy, aby nasze kroki w sposób duchowy, mistyczny prowadziły nas w te dni do Twojej Matki – Maryi. Chcemy, aby każda chwila była dzisiaj modlitwą. Tobie oddajemy wszystko to, co nas czeka. Z Tobą pragniemy to wszystko przeżywać, przemodlić. Cokolwiek nas czeka w ciągu całego dnia, wiemy, że jest darem od Ciebie i zadaniem dla nas. Tak, jak nauczyliśmy się w dzieciństwie, tak i teraz pragniemy rozpocząć ten dzień zwykłym, ale pięknym pacierzem.

Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Aniele Boży, Chwała Ojcu…

Konferencja: „Nawracać się to najpierw spotkać Jezusa”

Ewangelia to nie tylko zapis Jezusowych słów, działań, Jego cudów i znaków. To przede wszystkim wielki podręcznik dla nas wszystkich mających w sobie pytanie – Kim On jest? Kim On jest dla mnie? Dlaczego jest tak ważny?

W pierwszych rozdziałach Ewangelii poznajemy Jezusa jako Nauczyciela. Jezus mówi w przypowieściach, stara się, wpatrując w otaczający nas świat, przekazać nam cenne myśli. Próbuje, wskazując prozaiczne zasady działania tego świata, podprowadzić nas do jego Stwórcy. Opowiada nam o Królestwie Niebieskim, ale czyni to wskazując ziarenko gorczycy, siewcę, zagubioną owcę, czy drachmę. Nie przedstawia skomplikowanej teologii, dogmatyki, ale proste obrazy. Zachęca, pokazuje rozwój tego Królestwa i to, że przy Bogu będzie nam lepiej, że takie życie to najlepszy dla nas wybór.

Potem możemy zobaczyć, że Nauczyciel, to nie tylko Ktoś bardzo mądry, to nie tylko człowiek, ale Ktoś więcej. W synagodze uwalnia człowieka od mocy złego ducha. W kraju Gedareńczyków wyzwala innego z całego legionu demonów. Nie czyni tego jako ktoś, kto walczy ze Złym, jak równy z równym, ale jak ktoś, kto tego Złego zwycięża. Faryzeusze już nie wiedzą, jak na to patrzeć, nie wiedzą, skąd On ma tę moc. Może od Belzebuba, no bo nie od Boga, według nich.

Mamy też uzdrowienia. Chromi, niewidomi, trędowaci przybywają do Nazarejczyka, a wszelkie choroby i słabości znikają. Jezus czyni to wszystko mocą z wysoka. Ale też mocno akcentuje moc wiary tych ludzi, którzy proszą o zdrowie. Jezus leczy też z grzechu, który uważa nawet za ważniejszą kwestię, niż zdrowie fizyczne. Ludzie pełni wiary przychodzą i wracają do swoich domów uzdrowieni na ciele, ale przede wszystkim na duchu.

Gdzieś w połowie opowiadanej w Ewangelii historii Jezus przyznaje przed uczniami, że jest obiecanym Mesjaszem, Synem Bożym, zapowiada swoją śmierć i swoje powstanie z grobu. Apostołowie są w szoku, a Szymon Piotr nie ma zamiaru zgadzać się na to, by jego Mistrz cierpiał mękę. Jeszcze nie rozumieją…

Kim On jest dla mnie, dla nas? Czy wolimy jak nam opowiada przypowieści z morałem zachęcające nas do miłości, przebaczenia, mnożenia talentów? Czy lubimy raczej, gdy opowiada nam jak będzie wyglądać Sąd Ostateczny? A może chcemy przyjść do Niego z naszymi słabościami? Mamy tyle chorób na ciele i w naszych sercach. A może walczymy ze Złym, który rozpanoszył się w naszym życiu? I nie mamy już sił na tę walkę. A może chcemy czegoś więcej?

Warto zadać sobie też pytanie, bardziej istotne, czego On od nas oczekuje? Bo odpowiedź wydaje się jasna.

Jego pierwsze zdanie zapisane u św. Marka brzmi – „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”. Zmieńcie dotychczasową drogę, zmieńcie swoje przyzwyczajenie do grzechu, do poddawania się rozpaczy. Zawróćcie i idźcie za Dobrą Nowiną. Idźcie za głosem sumienia, za głosem serca, które zawsze będzie niespokojne, póki nie spocznie w Panu, cytując św. Augustyna.

Jezus chce, byśmy Go naśladowali. Chce, byśmy Go przede wszystkim poznali, wysłuchali do końca, bez żadnego „ale” zaczęli żyć Jego Dobrą Nowiną. Zaczęli iść Jego śladami. On pragnie nas pouczać, uwalniać, uzdrawiać, ale przede wszystkim pragnie, byśmy obok Niego trwali i byśmy Jego uczynili swoim Panem. To znaczy, aby On panował nad naszymi decyzjami, miłością, relacjami. Żeby On był fundamentem naszej modlitwy, naszej wiary. Cokolwiek chcesz Mu przynieść, o cokolwiek chcesz Go prosić – nie ma sprawy. Ale nie odchodź potem zadowolony, że zniknął twój duchowy trąd, że wreszcie widzisz, jak należy, że możesz chodzić właściwą ścieżką. Pozostań przy Nim, nie tylko na trudne momenty, ale na całość swego życia.

Czas pielgrzymki to wyjątkowy moment w kalendarzu naszego życia. Każdy nasz krok jest modlitwą. To dni, kiedy warto pochylić się nad ścieżkami mojego życia, tymi spoza pielgrzymiego szlaku. Czy na pewno idzie mi tam tak dobrze? Czy na pewno, jak bogaty młodzieniec nie mam sobie nic do zarzucenia? Jego przykład jest dla nas mocną wskazówką. On przyszedł do Jezusa po to, aby Nauczyciel poklepał go po plecach i powiedział, że wszystko jest tak, jak być powinno, niczego w sobie nie zmieniaj, jesteś super. Tak się jednak nie stało – Jezus poprosił bogatego młodzieńca, by wszystko sprzedał. Poprosił więc o wywrócenie całego dotychczasowego porządku do góry nogami. Młodzieniec odszedł zasmucony sprzed oblicza Jezusa.

Jeśli czytasz Ewangelię, jeśli się modlisz, jeśli uczestniczysz aktywnie w życiu sakramentalnym i nie odczuwasz żadnych wymagań ze strony Chrystusa, żadnych Jego oczekiwań, byś coś zmieniał, byś się nieustannie nawracał – to być może niewłaściwie odczytałeś Jego nauki i być może Twoja modlitwa jest rozmową z samym sobą, a nie spotkaniem z Chrystusem.

Kim On jest? Jest Wszystkim. Chce zając Twoje życie w całości, bez żadnych wyjątków. A ten z nas, kto to uczyni, pozna, jak piękne jest to życie, wypełnione Chrystusem po brzegi. Jemu za to wszystko, niech będzie chwała i moc, na wieki wieków. Amen.

Różaniec – tajemnice radosne

Zwiastowanie

Kim będzie to Dziecię? Być może w sercu młodej Niewiasty z Nazaretu pojawiało się to pytanie bardzo często. Na razie Jego życie rozwija się pod Jej sercem. Jest tak bardzo zależne od Niej, choć Ona wie, że wszystko to jest wolą dobrego Boga. Potem, po Narodzeniu, Jezus będzie wzrastać, by ukazać w końcu, że jest obiecanym Mesjaszem, naszym Panem i Zbawicielem. Być może Niewiasta miała wiele planów i ciekawych pomysłów na swoją przyszłość. Scena Zwiastowania wywróciła jednak życie Maryi do góry nogami. Choć bez Jej – Niech się tak stanie – Bóg nie zrobiłby niczego wbrew jej woli. Teraz pomysłem na Jej codzienność jest życie dojrzewające jak piękny owoc pod Jej pięknym, czystym sercem.

W naszej pobożności wygląda to często bardzo podobnie. Moje serce musi się przemienić, by przyjąć Chrystusa. A potem On będzie mógł okazać mi Swoją moc. Wywróci moje życie do góry nogami, bym wreszcie zaczął czuć, że żyję, że umiem kochać, że potrafię wypełniać moim życiem Jego wolę. Wystarczy jedno moje – Chcę, niech się tak stanie. Powiedz Panie jedno słowo, a będzie uzdrowiona na zawsze dusza moja.

Nawiedzenie

Maryja potrzebowała spotkania z Elżbietą. Uwierzyła Aniołowi, ale skoro otrzymała podpowiedź, że u Jej krewnej również dzieją się rzeczy niesamowite, to czemuż do niej nie pobiec i nie podzielić się radością. Drugi człowiek, który wierzy tak samo jak ja, tak samo czuje i podobnie rozumie te najważniejsze sprawy – to dla nas zawsze podpowiedź od Boga, drogowskaz, który ułatwia wybór właściwej ścieżki.

Otwórz się na drugiego człowieka. Wokół Ciebie tak wielu ludzi wiary, nadziei i pięknej miłości. To są drogowskazy. Podpowiedzi. Wystarczy do nich pobiec, jak Maryja do Elżbiety i dzielić się radością swojej własnej wiary. A zobaczysz, że podobnie, jak spotkanie Niewiast z Ewangelii, także i Wasze spotkanie wypełni swą obecnością Duch Święty.

Boże Narodzenie

Kim będzie to Dziecię? Pytali o to wszyscy. Wielka tajemnica Jego przyjścia na świat oczarowała pasterzy, mędrców, zatrwożyła Heroda, Jerozolimę. A co tajemnica Jego przyjścia zmienia w moim życiu?

Uwielbiamy celebrować te właśnie święta. Uwielbiamy, jeśli delikatnie sypie wtedy śnieg, dobieramy właściwe prezenty, odwiedzamy się, dzwonimy do najbliższych. Świat coraz częściej robi z tej celebracji radość z nadejścia zimy, a nie z Bożego Narodzenia. Warto sobie w grudniu zadawać corocznie to samo pytanie. Czy to naprawdę śnieg spadający z nieba tak rozczula nasze serca? Czy moje myśli wracają wtedy do betlejemskiej groty czy skupiają się na handlowej galerii? Kim jest dla mnie i mojej codzienności to Dziecię?

Ofiarowanie

Wejście do świątyni. Modlitwa. Oddanie Bogu tego, co dla Rodziców najcenniejsze. Proroctwo Anny i Symeona. Zapowiedź, że miecz boleści dotknie Jej Serce; że to Dzieciątko będzie znakiem sprzeciwu. Robi się groźnie, niezbyt przyjemnie.

Każdy, kto przekracza próg świątyni powinien mieć świadomość tego, że czyniąc u wejścia znak Krzyża, czynię znak, któremu świat zawsze będzie się sprzeciwiał. Otwierając Ewangelię i próbując żyć wedle jej wskazań, zawsze będę szedł po prąd. Mówiąc Bogu tak, tak, często będę musiał odważnie krzyknąć do tego świata – nie, nie. Jeśli z tego nie zdaję sobie sprawy, to prawdopodobnie nigdy nie czytałem uważnie Ewangelii.

Znalezienie w świątyni

Oto Ojciec Twój i Ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie. Święty Józef, opiekun Jezusa jest nazwany ojcem. Dlaczego? Ze względu na ten ból serca, jaki zrodził się w nim, gdy dostrzegł, że dwunastoletni Jezus gdzieś się zagubił. To ważna podpowiedź dla każdego ojca i każdego mężczyzny.

Ból serca zrodził w Józefie chęć działania. Miłość i ciepło, jakie wytworzyła, zostały spożytkowane przez kilka dni poszukiwań. Mężczyzną jest ten, kto umie kierować się miłością w swoim działaniu. Mężczyzną i ojcem dla bliskich jest ten, kto odczuwa ból serca, kiedy widzi, że ci których kocha, gdzieś się zagubili i potrzebują mojej obecności i wsparcia.

Koronka

Ta godzina jest wyjątkowa. Obchody świąt mogą nam zawsze przypominać ważne tajemnice naszej wiary, wydarzenia z historii zbawienia. Piątek jest szczególnym dniem wspomnienia Męki Chrystusa. Ale każdego dnia o godzinie piętnastej jesteśmy zaproszenie osobiście przez Jezusa do tej krótkiej modlitwy, będącej westchnieniem do Nieba o miłosierdzie nad nami i nad całym światem. Niech ta modlitwa będąca oczywistym punktem dnia pielgrzymkowego stanie się też taką pobożną pauzą w naszej codzienności, już poza duchowym pielgrzymowaniem na Jasną Górę.

Modlitwa wieczorna

Modlitwa przed snem to westchnienie serca pełne dziękczynienia. Dziękujemy za początek wspólnej drogi. Dziękujemy za każde dobre wydarzenie tego dnia. Pytaliśmy się dzisiaj, jak się nawracać, jak się przemieniać i wiemy, że nie da rady bez poznania dobrze Tego, który nas do nawrócenia wzywa. Zarówno dla pielgrzymów z trasy, jak i pielgrzymów duchowych to dzień wypełniony modlitwą. Odmawialiśmy i rozważaliśmy różaniec, Koronkę do Miłosierdzia Bożego, łącząc nasze serca we wspólnocie pielgrzymowania. Niech dobry Bóg będzie za ten dzień uwielbiony.

10 sierpnia (poniedziałek)

Posmakujmy życia sakramentalnego – Czym jest Kościół?

Patron dnia – bł. Franciszek Palau y Quer

Franciszek Palau y Quer urodził się w Aytona koło Lérida w Hiszpanii 29 grudnia 1811 roku. W latach 1828-1832 odbył studia teologiczne. Odkrywszy w sobie powołanie do życia zakonnego, wstąpił do Karmelu i w 1833 roku, w trudnym dla Kościoła hiszpańskiego czasie prześladowań, złożył śluby zakonne, z gotowością na męczeństwo. W roku 1835 opuścił wraz ze swymi współbraćmi podpalony przez rewolucjonistów klasztor i już do niego nie powrócił. Święcenia kapłańskie otrzymał w roku 1836. Wiernie oddawał się modlitwie i okresowemu życiu pustelniczemu, a także dziełom apostolskim, zwłaszcza kierownictwu duchowemu. Bóg obdarzył go szczególnym umiłowaniem tajemnicy Kościoła, dla którego niestrudzenie pracował głosząc misje ludowe, zakładając “Szkołę cnoty” i szerząc nabożeństwo do Maryi. Założył także kilka rodzin zakonnych: Siostry Karmelu Misyjnego i Kongregację Karmelitanek Misjonarek świętej Teresy. Zmarł w Tarragonie 20 marca 1872 roku. Papież Jan Paweł II beatyfikował go w roku 1988. Przebywając na Minorce Franciszek uświadomił sobie swoją wielką miłość do Kościoła. Postanowił ją praktykować na zupełnie nowy sposób, łączący życie kontemplacyjne i posługę apostolską. “Pewnego wieczoru znajdowałem się w kościele katedralnym oczekując godziny rozpoczęcia nabożeństwa, w czasie którego powinno się udzielić ostatniego błogosławieństwa, co było zwyczajem na zakończenie misji. Mój duch został uniesiony przed tron Boga… Zobaczyłem piękną młodą dziewczynę ubraną w chwałę. Jej ubiór promieniał światłością i nie można było rozpoznać nic, poza sylwetką, ponieważ nie było możliwym patrzeć na nią. Usłyszałem głos, który mówił: «Ty jesteś kapłanem Najwyższego; błogosław i ten, którego pobłogosławisz, będzie błogosławiony. Ta jest moją Córką umiłowaną…» Zatopiłem się w morzu łez. Moje boleści urosły w wielkim stopniu. Znałem tę Panią i oddać na Jej służbę życie – nie jedno, ale tysiąc – byłoby zbyt mało dla mnie… Gdy nadeszła godzina nabożeństwa, podczas gdy wchodziłem na ambonę, usłyszałem głos Ojca, który powiedział do mnie: «Pobłogosław moją umiłowaną Córkę i twoją Córkę». Napływ ludzi był wielki. Ja nie mogłem w pełni pojąć, jak mogłem być ojcem w Kościele i dla Kościoła” – tak Franciszek opisał swoje objawienie w rękopisie wspomnień “Moje relacje z Kościołem”.

Modlitwa poranna

Kolejny dzień idziemy razem do Maryi. Dzisiaj pragniemy pochylać się nad tajemnicą Kościoła, który jako wspólnota tworzymy. Drugi dzień jest zwykle trudny i fizycznie i duchowo dla każdego pielgrzyma. To, co jest fascynującym początkiem drogi, drugiego dnia może być już bolesne. Niech nasza wspólna obecność, modlitwa, droga będzie wzajemnym świadectwem dla siebie, że warto iść razem, że warto się wspierać, że tak wiele zależy od nas jako grupy, wspólnoty. Tak, jak w Kościele, tak i na pielgrzymce każdy z nas ma swoje konkretne miejsce i konkretne zadania. Otwierajmy oczy na obecność Najwyższego w każdej chwili tego dnia.

Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Aniele Boży, Chwała Ojcu…

Konferencja: „Nawracać się i wierzyć to widzieć więcej”

Czym jest Kościół? Odpowiedź na to pytanie jest bardzo bliska odpowiedzi na pytanie czemu udajemy się do świątyni. Co nas tam ciągnie? Co powoduje, że każdej niedzieli układamy sobie plan dnia pod kątem obecności na Eucharystii? Wstajemy, ubieramy się w miarę ładnie, układamy fryzurę, potem zajmujemy miejsce w ławce lub pod chórem. Po co?

Kościół ma swoje dwa istotne wymiary. Jeden z nich jest widzialny, drugi pozostaje kwestią naszej wiary, bo jest dla oczu niedostępny. Tak jest w każdym sakramencie, tak jest w modlitwie, tak jest we wszelkich znakach i cudach. Coś widać, ale to coś jest zapowiedzią lub zasłoną dla czegoś więcej, co umyka naszym zmysłom.

Człowiek Kościoła i życia sakramentalnego może popełnić wielki dla swej wiary błąd, gdy skupi się na tym, co jest widzialne. Dzieje się tak dlatego, że to, co widzialne, może, ale nie musi podobać się naszym oczom. Możemy skupić wzrok na grzechu ludzi Kościoła. Możemy pozostać na tym, że liturgia nas nuży, że świątynia nie jest najładniejsza, albo nie jest wystarczająco ciepła. Może nie pasować nam głos kapłana, jego życie, sposób bycia. Możemy bardziej lub mniej sympatyzować z tym, czy tamtym papieżem, biskupem, czy proboszczem. No i w końcu może być i tak, że sposób sprawowania sakramentów będzie dla nas niezbyt fajny, spowiedź będzie stresogenna, ślub przereklamowany albo zbyt drogi.

Jezus opowiedział kiedyś przypowieść o pszenicy, wśród której rośnie chwast. Pada w tej przypowieści prośba do Boga, ażeby jeszcze przed żniwem ów chwast usunąć, bo rzuca się w oczy, przeszkadza. Pan jednak mówi, że wycięcie chwastu przed żniwem, będzie ze szkodą dla tych dobrych ziaren, dla pszenicy. Trzeba przeczekać, a gdy będzie żniwo, Pan oddzieli to, co dobre, od tego, co niewłaściwe.

Mogę jako człowiek Kościoła podejść bardzo blisko i z mikroskopem badać sobie ten chwast, jego wzrost, pochodzenie. Mogę na niego narzekać, że psuje wszystko. Ale mogę się nieco odsunąć i zobaczyć, jak niewielkim jest chwast i jego wzrost przy całym pięknym ziarnie, które wzrasta, by dać dobry, pożywny chleb. Mogę spojrzeć inaczej, z takiej perspektywy, z jakiej patrzy Pan ze wspomnianej przypowieści. Zły chce, byś widział jego dzieła. Pan zaprasza nas, byśmy widzieli więcej i głębiej, zgodnie z Jego zamysłem.

Nawrócenie przebiega podobnie. Podobnie, idąc za naszym hasłem pielgrzymim, wygląda wiara. Obie te rzeczywistości mają swój widzialny wymiar, ale przebiegają przecież w naszych sercach, są dostrzegalne tylko dla Ciebie i Boga, który zna Twe serce. Ludzie tego nie dostrzegą. Jeśli chcą, zobaczą przemianę w Twoich uczynkach. Zabrzmi to brutalnie, ale naprawdę wiara przeżywana tylko w środku człowieka i niemająca przełożenia na konkretne czyny, słowa, decyzje, postawę – jest obłudą. Nawrócenie i wiara człowieka nie są jedynie naszą prywatną kwestią. Bóg pragnie, byś był świadectwem dla innych. Cóż więc z tego, że zadeklarujesz choćby najwspanialsze rzeczy, jeśli nikt nie będzie mógł owoców Twej przemiany zasmakować.

Kiedy wrócimy do domów, nasi bliscy będą patrzeć na nas uważnie. Będą się przyglądać prozaicznym gestom. Jak się wyrażamy, jak jemy, jak odnosimy się do nich. Docenią, jeśli przywieziemy z pielgrzymki ładny różaniec, jeśli będziemy mieli zdarte od śpiewu i modlitw gardła, na stopach nadal odciski, ból mięśni, może nawet niezłą pielgrzymkową opaleniznę. Ale każdy z nas – zarówno będąc pielgrzymem w drodze, jak i pielgrzymem w duchu – powinien przynieść swoim bliskim autentyczną przemianę widoczną już w samym spojrzeniu pełnym Boga, którego na pielgrzymce możemy doświadczyć i spotkać.

Każdy człowiek jest tajemnicą. Każdy działa w sposób dla nas widoczny. Ale już intencje, decyzje, duch, to co wewnętrzne, jest poza naszym zasięgiem. Spowiada Cię kapłan, ale wiedz, że Ktoś więcej dyktuje mu w sercu, jak ci pomóc. Przyjmujesz mały kawałek hostii, ale Ktoś więcej zamieszkuje potem wewnątrz Ciebie. Idziesz do ołtarza z wybraną ukochaną osobą, ale Ktoś więcej pragnie, by w tej miłości nie zabrakło łaski do ostatnich dni. Kościół to piękna tajemnica, której widzialne znaki możemy obserwować. Ale ta tajemnica zaprasza do czegoś więcej. Do spotkania z Tym Kimś, kto jest w tym Kościele najważniejszy. Nie ma on imienia papieża, biskupa ani twojego proboszcza. Na imię ma Jezus, i jest Twoim Panem. Za piękno Kościoła, które odkrywać możemy przez całe życie, niech będzie Panu chwała i moc. Na wieki wieków. Amen. 

Różaniec – tajemnice światła

Chrzest w Jordanie

Początek drogi wiary dla każdego z nas. Przyniesiono nas do świątyni, proszono Kościół o to, by nas przyjąć. Obiecano wszem i wobec troskę o nasz duchowy rozwój. Większość z nas tego nie pamięta, ale nie oznacza to wcale, że owoce tego sakramentu w nas nie są obecne i nie mają wpływu na naszą codzienność.

Jestem człowiekiem wiary, to znaczy, że fundamentem moich decyzji, wyborów, mojej drogi życiowej, mojej miłości, mojej pracy, moich prozaicznych zajęć i spędzania wolnego czasu oraz wewnętrznego rozwoju, ma być moja relacja z Bogiem na tej wierze oparta. Do tego zaprasza nas wszystkich Kościół.

Kana Galilejska

Jezus Chrystus jest na weselu i tam, pośród zabawy, tańca i śpiewu weselników, dokonuje pierwszego znaku. Przemienia to, co jest zwyczajne, w coś wyjątkowego. To, co uzyskano z wody jest najwyższej jakości winem, co potwierdza starosta weselny.

Sakramenty to właśnie zaproszenie nas do czegoś, co wydaje się takie prozaiczne i codzienne, by Bóg swoją łaską mógł to uczynić wyjątkowym darem. Spowiedź, gdzie rozmowa o swojej duszy rodzi miłosierdzie i przebaczenie. Małżeństwo, gdzie relacja mężczyzny i kobiety staje się świętym i nierozerwalnym związkiem. Kapłaństwo, gdzie powołany przez Boga zwykły człowiek składa na ołtarzu najcudowniejszą Ofiarę. Daj Bogu swoją zwyczajność i pozwól Mu czynić małe wielkie cuda w Twojej codzienności.

Głoszenie Dobrej Nowiny

Kościół to też Ewangelizacja. Nie zostawiajmy jej tylko tym, którzy są duchownymi. Nie zostawiajmy jej katechetom i zakonnikom. Każdy z nas jest do głoszenia zaproszony.

Byłoby pięknie, gdybym miał w swoim sercu długą listę ludzi, którym opowiedziałem o Bogu, których zachęciłem do przyjścia do świątyni, do spowiedzi, przemyślenia swojego życia. Byłoby pięknie, gdyby nie było w moim życiu takich spotkań, przez które oddaliłem kogoś od wiary.

Góra Tabor

Kościół to wspólnota modlitwy. Ewangeliści zapisali, że Jezus modlił się, a potem Jego odzienie stało się lśniąco białe, oblicze się przemieniło. To jest genialna scena pięknej, przemieniającej modlitwy.

Oby każda nasza modlitwa, taka, jak ten różaniec, przemieniała nasze życie nie tylko w naszych słowach. Oby nasze oblicza były zawsze tak lśniące od miłości, dobroci, że aż będą nas pytać – skąd to mamy.

Ustanowienie Eucharystii

Uczestnictwo we Mszy świętej, ale też i adoracja Najświętszego Sakramentu są wyznacznikiem wiary człowieka w realną obecność Chrystusa. Realną, nie symboliczną, nie udawaną, nie namalowaną albo legendarną.

Mam do świątyni często mniej niż kilometr. Nie muszę robić specjalnej wyprawy, by móc skorzystać z daru, jakim jest Msza święta. Tak często wygląda to w krajach misyjnych i dla tych ludzi jest to najszczęśliwszy moment. A dla mnie?

Koronka

Lektura Dzienniczka siostry Faustyny jest wyjątkowym przeżyciem. To nie tylko wejście w świat tych wyjątkowych mistycznych spotkań polskiej zakonnicy z Jezusem Miłosiernym. To także zapis dialogu ludzkiej duszy z Jezusem. Może się stać wyjątkowym spotkaniem dla mnie i dla mojej pobożności. Niech ta krótka modlitwa oderwie nas od tego, co przyziemne, co takie codzienne i zwyczajne i zaprowadzi nasze serca tam, dokąd nas serca od zawsze prowadzą, do spotkania z Miłosiernym. W szczególny sposób polecajmy w tej modlitwie cały Kościół, papieża, naszych biskupów, kapłanów i lud wierny.

Modlitwa wieczorna

Za ten dzień niech będzie dobry Bóg uwielbiony. Dziękujemy Ci, Panie za każdą sekundę tego trudnego, ale wartościowego dnia. Za każdą chwilę, w której odkrywaliśmy Ciebie w naszym życiu. Kościół to piękna tajemnica, w której możemy owocnie uczestniczyć. Dziękujemy za każdą myśl, natchnienie do przemiany swojego serca. Za każdy moment modlitwy, duchowego wsparcia. Kościół to tajemnica współistnienia tego, co widzialne z tym, co umyka naszym zmysłom. Dziękujemy Panie za tych ludzi Kościoła, którzy kiedyś nas przyprowadzili do tej wspólnoty, uczyli nas modlitwy i opowiedzieli nam o Tobie i Twojej Miłości.

11 sierpnia (wtorek)

Poznajmy Królestwo Boże – Czym jest Ewangelia?

Patron dnia – św. Benedykt

Św. Benedykt urodził się w Nursji około roku 480. Kształcił się w Rzymie, lecz idąc za głosem łaski udał się do Subiaco i prowadził tam życie pustelnicze poświęcone modlitwie i umartwieniu. Gdy zaczęli się garnąć do niego uczniowie, założył w okolicy 12 klasztorów. Później przeniósł się na Monte Cassino, gdzie założył sławne opactwo i napisał regułę, która rozpowszechniła się wkrótce w całej Europie. Benedykt umarł w swoim klasztorze 21 marca 547 roku. W roku 1964 papież Paweł VI ogłosił św. Benedykta patronem Europy. Poważną część dnia zakonnika przeznaczył na lectio divina – czytanie Pisma Świętego. Wprowadził do zakonu profesję – prawem zagwarantowaną przynależność do zakonu oraz stabilność miejsca, czyli zobowiązanie mnichów do pozostawania w jednym klasztorze aż do śmierci. Reguła św. Benedykta stała się podstawą dla wielu innych.

Lectio divina – Boże czytanie – jest praktyką stałego czytania Pisma Świętego. Jest ona niezmiernie ważna dla właściwego wzrostu wiary i poznania Boga. Nie chodzi jednak o jakiekolwiek czytanie Pisma Świętego, lecz o kontakt z żywym Bogiem przez spotkanie z Jego słowem. Podobnie jak w przypadku modlitwy, osiąga się go przede wszystkim dzięki łasce otrzymanej od Boga. Tylko dzięki niej potrafimy w słowie ludzkim, jakim są spisane księgi Pisma Świętego, usłyszeć Słowo samego Boga. Jednocześnie trzeba z tą łaską współpracować i podobnie jak modlitwy, trzeba się lectio divina uczyć. Jest ona zatem także „sztuką czytania”, umiejętnością właściwego otwierania się na słowo.

Modlitwa poranna

U początku kolejnego dnia prosimy Cię, Panie o potrzebne nam duchowe i fizyczne siły. Prosimy o potrzebne nam łaski, byśmy widząc Twoje dary uczyli je konkretnymi dla nas zadaniami. Pragniemy tego dnia szczególnie pochylać się nad kartami Ewangelii, pięknej historii o Bogu, który tak bardzo umiłował świat, że Syna Swego Jednorodzonego dał…

Pragniemy poznawać, zgłębiać Twoje Słowo. Chcemy, by ten dzień ubogacił nasze serca mnóstwem myśli, natchnień, których źródłem dla każdego z nas może i powinna być Ewangelia.

Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Aniele Boży, Chwała Ojcu…

Konferencja: „Wierzcie w Ewangelię, czyli porozmawiaj z Chrystusem”

Czy katolicy znają dobrze treść Ewangelii? Czy pewne znane nam z kazań terminy, naprawdę dobrze kojarzymy? Czy może jest tak, niestety, że Ewangelię znamy tylko z kościelnej liturgii? Skąd w nas taka słaba znajomość tej najpiękniejszej historii świata? Można by wymieniać zarzuty, jakie wobec Pisma Świętego mają ci, którzy omijają Biblię, ale może lepiej skupmy się na tym, co do Pisma Świętego przyciągnęło tych, którzy się w nim rozczytali.

Pierwsza piękna sprawa to możliwość poznania sposobów działania Pana Boga w naszym życiu. Nawet czytając ten, według wielu, trudny Stary Testament możemy poznając życie i powołanie patriarchów czy proroków zobaczyć, jak Bóg ich zaprasza. Naprawdę czytając historie Abrahama, Mojżesza, Izajasza, możemy tam znaleźć nasze pytania do Boga, nasze poszukiwania ideałów, nasze trudności i problemy, także z wiarą i modlitwą. Wtedy nagle okazuje się, że to nie tylko dawna historia Izraela, ale też historia mojego życia. Sam Nowy Testament to możliwość spotkania Chrystusa. Powtórzmy – spotkania, a nie poczytania o Nim. To możliwość wejścia z Nim w piękny dialog i znowu szansa na znalezienie odpowiedzi na wiele pytań mojej codzienności w Jezusowych przypowieściach, w Jego słowach.

Druga sprawa to nasza modlitwa. Każde otwarcie Pisma jest modlitwą, bo przecież modlimy się, aby nie tylko Bogu coś mówić, ale przede wszystkim Go doświadczyć. Otwieram Ewangelię i idę z Nauczycielem nad jezioro Genezaret, przysiadam na brzegu, spoglądam na Niego i zaczynam słuchać. Co chwilę Jego spojrzenie zatrzymuje się na mnie. Co chwilę jakieś zdanie mocno dotyka moje serce. Bardzo często to boli, bo Ewangelia stawia wymagania, a nie klepie po plecach. To wymaga postanowień, zmiany, reformy, przemyślenia na nowo wielu ważnych spraw. To wymaga codziennego uczenia się na nowo miłości, przebaczania, wiary, modlitwy, pracowitości, radości, znoszenia trudów. To nie jest łatwe. Ale to sprawia, że zamykając Biblię, czynisz to mądrzejszy, niż przed lekturą. Podobnie ma się sprawa z każdą naszą modlitwą.

I trzecia kwestia – czytanie z kluczem. To jest dopiero piękna przygoda. Mam konkretne pytanie i chcę wiedzieć, co mi powie o tym Jezus. Mogę więc poczytać Ewangelię pod kątem owego pytania. Jezus jako pedagog, który wychowuje apostołów do dojrzałości. Mogę szukać w każdej scenie, w każdej przypowieści konkretnego tematu. Walka ze złem w naszym życiu, przebaczenie, znoszenie prześladowania, miłość wobec bliźniego, modlitwa Jezusa, można tak wymieniać długo. Efekt jest taki, że coraz lepiej poznajesz treści Ewangelii, a co za tym idzie poznajesz lepiej Jezusa. A o to najbardziej w Biblii nam powinno chodzić.

Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię. Taka zachęta Jezusa towarzyszy nam w drodze na Jasną Górę. To jest naprawdę smutne, jeśli przeżywamy w Kościele w Polsce Tydzień Biblijny i dla wielu z nas jest to moment, który nam przypomina, że mamy Biblię gdzieś na półce. Jezus powiedział, byśmy nawracając się w swoim życiu wierzyli Ewangelii, czyli naprawdę zechcieli się tam udać i spotkać Chrystusa. Nie na pobożnym obrazku, nie w filmie, ale w Jego prawdziwym, autentycznym Słowie, które ma moc przemieniać nasze serca w sposób, w jaki nie uczyni tego żadna inna księga.

Jeśli jest nam trudno zrozumieć różne biblijne niuanse, terminologię, czasami sens opisanych tam wydarzeń – warto podejść do kapłana, spytać, dowiedzieć się. Po to tych księży mamy na parafiach. I na pewno wielu z nich chętnie uda się z nami w tę podróż do Dobrej Nowiny, by nam pomóc zrozumieć Jezusowe nauczanie. Na niejednej parafii działają Kręgi Biblijne, często gromadzą ledwie kilka osób. Czyż naprawdę trudno nam znaleźć choćby godzinę w tygodniu na to, by spotkać Jezusa w Jego Słowie?

Biblia to nie jest wehikuł czasu, który nas przenosi w dawne czasy. Biblia to wspaniały klęcznik służący do najcudowniejszej modlitwy, w której ja czytam zdanie po zdaniu, a Bóg zmienia moje serce. Czuj się zaproszony do tej przygody, a jak raz zasmakujesz w takim spotkaniu, to nie będziesz już umiał wyobrazić sobie swojego dnia bez Pisma Świętego. Dobremu Bogu za ten dar Jego Słowa niech będzie chwała i moc.

Różaniec – tajemnice bolesne

Modlitwa w Ogrójcu

Ewangelia to historia o Synu, który mimo wszystko pragnie wypełnić odwieczne postanowienie Ojca. Scena modlitwy w Ogrójcu mocno nam pokazuje, że to nie było tak proste, tak oczywiste. Bo w Królestwie Bożym bardzo mocno akcentuje się wolność.

Czasami do nas to tak mocno nie dociera. Ale jeśli ja powiem Bogu tak, to jest to wielka radość Nieba. Jeśli jednak powiem nie – to Bóg mój wybór będzie szanować. Ojcze, jeśli chcesz, możesz zabrać ode mnie ten Kielich, ale NIECH SIĘ DZIEJE TWOJA WOLA, NIE MOJA.

Biczowanie

Film Pasja uświadomił wielu ludziom, jak krwawa była Jezusowa męka. Miejmy świadomość, że On w każdej chwili mógł się wycofać. Mimo ogromu cierpienia przyjął wszystkie ciosy na siebie.

Ewangelia to świadomość, że będę odrzucony. Jeśli za wybór ewangelicznej drogi spodziewam się klepania po plecach, to warto sobie zawsze wtedy przypomnieć scenę biczowania Jezusa. Jest jednak zawsze ten Ktoś, kto mnie nie odrzuci, kto zawsze będzie przy mnie. Mój i Twój Ojciec w Niebie.

Cierniem ukoronowanie

To scena, która jest nawiązaniem do prorockich przepowiedni dotyczących Mesjasza. Zamiast zginających się przed Nim kolan wielu narodów, mamy szyderstwa żołnierzy. Zamiast korony dla Potomka Dawida są ciernie raniące głowę. Zamiast berła, jest trzcina.

Warto przy rozważaniu tej tajemnicy różańca zatrzymać się w temacie naszych oczekiwań wobec Boga. Na pewno nie tak sobie wyobrażaliśmy, że będzie wyglądać koronacja Mesjasza. Na pewno nie krzyż miał być Jego chwalebnym tronem. Ile razy mówię sam Bogu na mojej modlitwie – inaczej sobie wyobrażałem Twoje działanie, Twoje cuda w moim życiu. Zawsze wtedy warto pamiętać, z czego była upleciona korona Jezusa Chrystusa.

Droga Krzyżowa

Każdy z nas idzie tą drogą zaraz za Nim. Każdy z nas dźwiga swój krzyż cierpienia, dokonywania trudnych wyborów i odrzucenia przez świat. Także pielgrzymowanie może być drogą krzyżową, przeżywaną i fizycznie i duchowo. Drogą, na której mam świadomość, że musi obumrzeć we mnie to, co ziemskie, by mogło zmartwychwstać to, co duchowe.

Na czele każdej grupy pielgrzymkowej idzie krzyż, byśmy zawsze pamiętali, kto jest naszym Panem, kto nas prowadzi. Golgota to tylko trudny etap. Potem jest już ogród, z pustym grobem Jezusa.

Śmierć na Krzyżu

Są takie zakony, gdzie każdy wieczór jest przygotowaniem nie tylko do snu, ale też do śmierci. Zakonnik ma zakończyć wszelkie swoje sprawy i zamykać oczy ze świadomością, że może to czyni po raz ostatni.

Nie jesteśmy w zakonie o takich wymaganiach, ale może byłoby ciekawą duchową przygodą takie rozmodlenie u końca dnia, które otwiera mnie na tajemnicę odchodzenia z tego świata. Warto się spytać, czy ktoś lub coś tutaj na ziemi mocno mnie trzyma. Czy są takie rzeczywistości, które są tak cenne, że nie jestem w stanie ich odłożyć i pokornie oddać się Bożej woli. Jeśli ktoś mocniej ukochał ojca i matkę, niż Mnie…nie jest Mnie godzien. Być może takie przywiązanie miał na myśli Jezus, gdy wypowiadał te słowa.

Koronka

W dzisiejszym dniu zagłębiamy się w piękno Ewangelii, jako naszego duchowego przewodnika na drodze wiary. Pragniemy odmawiając Koronkę do Bożego Miłosierdzia prosić za tymi, którzy się Ewangelii boją, którzy się jej wstydzą. Polecać chcemy tych, którym Ewangelia wadzi na drodze do życia łatwego, bo bez zasad i bez fundamentów. Prośmy też o to, byśmy sami mieli zawsze odwagę zatapiać się w tym pięknym świecie Dobrej nowiny.

Modlitwa wieczorna

Dziękujemy Ci, Panie za ten dzień, bądź w Twoich dziełach uwielbiony. To dzień poznawania piękna Twej Dobrej Nowiny. Zawsze dobrej i zawsze nowiny dla naszych serc. Jest tak wiele treści tego świata, które zapełniają nasz umysł i naszą wyobraźnię. Często w ten sposób oddalają nas od Ciebie, wydają się być takie kolorowe i atrakcyjne. Ten dzień wspólnego pielgrzymowania to czas, kiedy mogliśmy odkrywać na nowo, że najpiękniejsze myśli, najcudowniejsze wyobrażenia, najwspanialsze natchnienia czekają na nas tam, gdzie spotkamy Chrystusa, w Jego Ewangelii. Oby nie tylko tego dnia, który dobiega końca, było tej Dobrej Nowiny tak wiele w naszej codzienności. Obyśmy sami umieli być dla kogoś Dobrą Nowiną.

12 sierpnia (środa)

Poznajmy lepiej Jego Mamę – Do Kogo idziemy?

Patron dnia – św. Ludwik

Ludwik pochodził ze starego francuskiego rodu. Urodził się 31 stycznia 1673 r. w Montfort-la-Cane (obecnie Montfort-sur-Meu w Bretanii, Francja) jako drugi z osiemnaściorga dzieci adwokata Jana Chrzciciela Grignon i Joanny Robert, córki urzędnika miejskiego. Rodzina była bardzo pobożna. Jego dwóch braci zostało kapłanami, jeden dominikaninem, a dwie siostry wstąpiły do klasztoru. Po ukończeniu miejscowej szkoły Ludwik pobierał naukę w kolegium jezuitów w Rennes (1685-1693). Potem udał się do Paryża, gdzie u sulpicjanów studiował teologię (1693-1700). W liście do swojego przełożonego nakreślił taki program swojego działania: “Odczuwam wielkie pragnienie umiłowania Pana naszego i Jego świętej Matki. Chciałbym jako prosty i ubogi kapłan uczyć biednych wieśniaków i zachęcać grzeszników do nabożeństwa do Świętej Dziewicy”. Po przyjęciu święceń kapłańskich (5 czerwca 1700 r.) pracował jako kapelan szpitala w Poitiers (1701-1703). W listopadzie 1700 r. wstąpił do tercjarzy dominikańskich, prosząc o zgodę nie tylko na naukę odmawiania różańca, ale i na zakładanie bractw różańcowych. Założył z Marią Ludwiką Trichet zgromadzenie żeńskie pod wezwaniem Bożej Mądrości dla pielęgnowania chorych. Następnie z woli przełożonych został misjonarzem. Wędrował od wioski do wioski, od miasteczka do miasteczka i głosił Boże słowo. Natrafił jednak niespodziewanie na opór miejscowych duszpasterzy, którzy widzieli w misjonarzu intruza, który wchodzi w ich kompetencje. Udał się więc do Rzymu i u papieża Klemensa XI wyprosił sobie przywilej głoszenia kazań w całej Francji. Zwalczał szczególnie szerzący się jansenizm, w którym widział głównego wroga pobożności chrześcijańskiej (przedstawiciele tego ruchu zaprzeczali wolnej woli uważając, że bez specjalnej łaski Bożej człowiek nie jest w stanie zachować przykazań; ograniczali też możliwość przystępowania do Komunii św.). W czasie swoich wędrówek Ludwik wygłosił około 200 rekolekcji i misji. Każda misja trwała do 5 tygodni: uczył religijnych śpiewów, zapisywał wiernych do bractw: Różańca świętego, Pokutników, 44 Dziewic, Milicji św. Michała i Przyjaciół krzyża. Aby swojemu słowu nadać skuteczność, podejmował w intencji nawrócenia grzeszników wiele pokut, co tym więcej wzruszało i kruszyło serca. Ludwik miał szczególne nabożeństwo do Matki Bożej. Oddał się Jej w “niewolę miłości” i na wyłączną własność. W Jej ręce złożył nawet wszystkie swoje zasługi, modlitwy, posty, uczynki pokutne, prace apostolskie, całą swoją osobę. Napisał Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Matki Najświętszej, w którym szeroko rozwinął i uzasadnił korzyści, jakie daje to całkowite oddanie się Maryi. Zostawił także regulaminy wspomnianych wcześniej bractw, które zakładał, oraz teksty pobożnych pieśni, które ułożył. Zostawił wreszcie kilka traktatów teologicznych i ascetycznych, z których najciekawszy to traktat Miłość Jezusa – odwieczna Mądrość.

Modlitwa poranna

Blisko, coraz bliżej. Idziemy do Ciebie, Matko. Twojemu orędownictwu pragniemy powierzać nasze sprawy i nasze intencje, które niesiemy i dźwigamy na tym szlaku. Pragniemy Ciebie naśladować, bo każde dziecko powinno być zakochane we wzorcu, jaki daje mu Matka. To szczególne Sanktuarium na Jasnej Górze jest nazywane duchową stolicą naszego Narodu. Historia pokazała nam często, że zawsze, gdy byliśmy blisko utraty wolności wyznawania wiary, uciekaliśmy się do Niepokalanej. Także i teraz, z tym wszystkim, co dla nas trudne i bolesne, co chcemy w nas przemieniać idziemy do Matki.

Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Aniele Boży, Chwała Ojcu…

Konferencja: „Bierz wzór z Niepokolanej”

Matko Boska. Jeden z najczęściej wymienianych w konfesjonale grzechów dotyczy nadaremnego wzywania Jej imienia. Kiedy coś nas przerazi, zadziwi, zdenerwuje, nagle to wezwanie, niespecjalnie litanijne, pojawia się w naszych ustach. To nie jest żadna modlitwa, żaden Różaniec, żadna pobożność. To po prostu przyzwyczajenie.

Jeden z najbardziej szokujących momentów, w kwestii pobożności Maryjnej, można doświadczyć, gdy dotrzemy do nagrań ze słynnych egzorcyzmów, które parędziesiąt lat temu miały miejsce nad pewną młodą Niemką. Dziewczyna była opętana przez kilka złych duchów. Każdy z demonów miała umówiony znak wyjścia z ciała dziewczyny. Było to odmówienie Zdrowaś Maryjo. Niesamowity jest moment, gdy na nagraniu słychać, jak demony starają się pozostać tam, gdzie im dobrze. Nie chcą wracać do piekła. I nagle wszystkie podnoszą krzyk. Kogoś wyraźnie się boją. Zapytane przez kapłana egzorcystę – demony odpowiadają – Idzie Ona.

To Maryja nadchodzi, jakby z pomocą dla zniewolonej duszy. Demony się Jej obawiają, bo wiedzą, że z Nią nie ma żartów. Że Ona wszystko załatwi, zrobi. Jeśli piekło tak bardzo się Jej obawia, to może warto z innym wyobrażeniem chwytać za paciorki różańca.

Wielu z nas jako dzieci wyobrażało sobie Maryję dokładnie taką, jaka była nasza własna mama. Pełną ciepła, miłości, troski, spokoju. W wielu domach pobożni dziadkowie tłumaczyli nam, że jak Pan Bóg zajęty, to trzeba wezwać Maryję, bo Ona zawsze ma czas. Zahacza to o herezję, oczywiście, że tak, ale któż z nas tak sobie tego nie wyobrażał w dzieciństwie.

Czego Ona nas uczy?

Maryja uczy nas takiego milczenia, które zasłuchane jest w Boga. Ona wypełnia Jego wolę, ale często mamy zapis na kartach Ewangelii, że zachowywała te sprawy w swym sercu. To znaczy, że patrzyła na wszystkie znaki i je czytała. Bo sukcesem życia duchowego, jest umiejętność czytania tego, co Bóg zapisuje między wierszami codzienności. Jeśli chcesz zmienić swoje życie na takie, którego oczekuje od Ciebie dobry Bóg, to czuj się zaproszony do takiego milczącego uważnego otwierania oczu na Jego działanie. Zapewne po tamtej stronie życia wielu z nas porozmawia sobie z Bogiem o tych wszystkich chwilach, gdy On do nas mówił poprzez wydarzenia i nasze z kimś spotkania, a myśmy nie umieli tego dostrzec, docenić i odczytać właściwie, tak, jak Maryja, zachowując sprawy w swym sercu.

Maryja uczy nas, że nie powinniśmy narzucać Bogu naszych marzeń, ale spełniać Jego marzenia, które On ma względem nas. Jeśli szukamy innego terminu na wolę Boga – to termin – „Jego marzenie” jest tutaj właściwy. Niby to samo, a brzmi lżej. Maryja nie mówi Bogu, co i jak ma robić. Ona pyta, co Ona ma i jak robić. Zwróćmy uwagę, jak często w naszych prośbach do Pana podajemy Mu instrukcję, jak ma działać, byśmy byli wreszcie szczęśliwi. Skąd w nas tyle pychy i pewności, że to nasze pomysły i wyobrażenia są lepiej poukładane i przemyślane, niż Boży zamysł?

Maryja uczy nas też pielgrzymowania. Doszła z Nazaretu aż pod krzyż. To więcej kilometrów, niż liczy nasza pielgrzymka. Doszła pod krzyż, była z Apostołami, gdy Jej Syn opuścił grób, była w Kościele, gdy Pan posłał Ducha. Każda pielgrzymka ma jakiś cel. A Ona chciała po prostu doświadczyć tego, co rozpoczęło się w scenie Zwiastowania. Świadoma była też tego, że to może być bolesne, ale ostatecznie jakże chwalebne doświadczenie. Pielgrzymka jest trudnym doświadczeniem, jesteśmy już pewnie potwornie zmęczeni. Mamy pewnie momentami dość, jest wielka pokusa, by stanąć na poboczu i nie iść już dalej ani kroku. Ale kiedy przeżywamy taki kryzys, warto byśmy wspomnieli w sercu każdą intencję, z którą idziemy na Jasną Górę.

Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię. Odczytujmy Dobrą Nowinę naszego życia tak, jak odczytywała każdy werset swej codzienności Maryja.

Za taką Mamę dla nas, niech będzie Bogu chwała i moc.

Różaniec – tajemnice chwalebne

Zmartwychwstanie

Jezus zapowiadał swoją śmierć oraz to, że zaraz potem powstanie z grobu. Jego słowa okazały się być prawdziwe, warte naszej wiary. Jezus zapowiada też i nasze zmartwychwstanie, bo nie może być tak, że życie skończy się definitywnie tutaj na ziemi. Tak być nie może i tak nie będzie.

Każda nasza modlitwa za zmarłych, każde mijanie podczas pielgrzymki przydrożnych cmentarzy to chwilowe zatrzymanie się nad tajemnicą opuszczania tego świata, ale tez nad tajemnicą opuszczenia kiedyś swojego własnego grobu. Uczynimy to na zaproszenie Chrystusa.

Wniebowstąpienie

Niebo jest naszym celem. Dążymy do niego. Znamy z Ewangelii zasady działania Królestwa Bożego.

Nie wiemy jednak, co tam nas dokładnie czeka, wiele z tego, to nasze wyobrażenia. Będzie Bóg Trójjedyny i Jego miłość. Reszta jest niespodzianką, zapewne będzie zaskoczeniem. Modlimy się często, żeby to co w niebie, działo się na ziemi. Módlmy się też często, by to, co na ziemi, zbliżało nas do Nieba.

Zesłanie Ducha Świętego

Obietnica posłania Pocieszyciela również zostaje wypełniona. Duch Święty wypełnia Kościół swoją mocą, swoimi darami. Wśród rozmodlonych Apostołów jest też Niewiasta – Maryja.

Maryja jest w pierwszej wspólnocie Kościoła, i jest to wspólnota pełna problemów. Naprawdę nie było im łatwo. Było ich kilkanaście osób, a mieli nieść Dobrą Nowinę całemu światu. Nie byli oczytani, światli, a mieli występować z odwagą przed królami, przed wszelką władzą. Nie mieli siły fizycznej, a czekały ich prześladowania. Wieczernik miał zamknięte drzwi, które nagle otworzył powiew Ducha. Jakiekolwiek problemy ma dzisiaj Kościół – Duch, który rozpalił Jego początki, da sobie z nimi spokojnie radę.

Wniebowzięcie

Nie mogło być inaczej, Maryja Niepokalana z ciałem i duszą zostaje wzięta do Nieba.

Nie mogło być inaczej. Byłoby pięknie gdyby to zdanie było oczywistością naszej wiary. Nie może być inaczej, bo będę się każdego dnia starał o świętość, rozpoczynał i kończył dzień modlitwą. Będę dobrym człowiekiem, bo nie może być inaczej. Oby takich pełnych wiary w ludzką dobroć oczywistości było w nas jak najwięcej.

Ukoronowanie

W rozważaniach różańcowych to druga koronacja. Po tej okrutnej cierniowej, mamy koronacje niebieską, naszej Matki i Królowej.

Co jest ukoronowaniem mojego życia? Co jest w nim najważniejsze? Dla Maryi było to dążenie do wypełnienia woli Boga bez względu na koszty. Niesamowita siła, przenikliwa obserwacja swej codzienności pod kątem zrozumienia, czego teraz właśnie Bóg od Niej oczekuje. Zachowywała w swym sercu. Oby każdego z nas wspólne duchowe pielgrzymowanie uczyło też tego, że w codzienności już po pielgrzymce, bez śpiewu, bez marszu, mam rozglądać się w moim życiu za Jego wskazówkami, by móc pokornie i z wielką miłością wypełniać Jego wolę.

Koronka

Maryja jako Matka Miłosierdzia. Powoli nasze kroki docierają do Jasnej Góry, docieramy do naszej wspólnej Mamy. W modlitwie o tej godzinie spotykamy Ją pod Krzyżem Jej Syna. Chcemy duchowo stanąć u Jej boku i uważnie wsłuchać się w jedno z najważniejszych zdań, jakie padły z Krzyża – Oto Matka twoja. Jan, umiłowany uczeń zabrał Ją do siebie. I my idąc do Niej zabierzmy Ją potem w naszych sercach do siebie, do naszych domów, do naszych bliskich.

Modlitwa wieczorna

Oto Maryja. Jutro wkroczymy do tej szczególnej kaplicy. To wyjątkowe przeżycie dla każdego z nas. Pragniemy dziękować za wszystkie te dni. Jako duchowi pielgrzymi za czas duchowego towarzyszenia wszystkim, którzy nasze sprawy zanoszą Maryi. Jako ci obecni na szlaku dziękujemy za każdą spotkaną tutaj osobę, za każdą rozmowę, za każdą spowiedź, przeżycie. Za wszystkie momenty trudne, za każdy moment ulgi. Niech dobry Bóg będzie uwielbiony.

13 sierpnia (czwartek)

U celu – Czy naprawdę zdobyłem Jasną Górę?

Patronka dnia – Matka Boża Częstochowska

Modlitwa poranna

Co zabiorę z sobą z tej pielgrzymki? Jakie postanowienia? Jakich lekcji udzieliło mi pielgrzymowanie? Czy zmęczenie, każdy krok, każda modlitwa, każde westchnienie do Najwyższego coś we mnie zmienią? To nie są pytania, na które odpowiemy sobie teraz. Niech odpowie na nie nasza codzienność. Prośmy u początku tego wyjątkowego dnia o wszelkie potrzebne nam łaski i wspomnijmy w ostatnim dniu pielgrzymki tych wszystkich ludzi, którzy nas prosili o modlitwę.

Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Aniele Boży, Chwała Ojcu…

error: Prosimy nie kopiować
Skip to content